Nie potrafię długo mieszkać tak samo. Mam ciągłą potrzebę zmian. Nie potrzeba mi wiele, czasami wystarczy impuls lub nowa puszka farby... Tak było tym razem.
Jak dorwałam czarną farbę, stwierdziłam, że lustro w pastelowym kolorze już mi się opatrzyło i czas na zmianę.
Pomalowałam, powiesiłam na ścianę. Nie pasowały mi uchwyty w szafce, więc je zmieniliśmy, co mogliście zobaczyć w tym poście. Ale ciągle czegoś mi brakowało.
Po remoncie pozostała nam drewniana, rozkładana drabina. Kamil rozmontował ją, ja pomalowałam i mamy miejsce na odwieszanie ręczników. Druga część drabiny znajdzie miejsce w sypialni, ale o tym za niedługo.
Jeśli nie widzieliście poprzedniego wcielenia łazienki, znajdziecie go tutaj.
Która wersja podoba Wam się bardziej? Czarno-biała z elementami drewna, czy też woleliście ją w kolorze?
Bardzo lubicie minimalizm prawda :))) Teraz dużo lepiej , choć tamta wersja też mi się podobała :)) Ściskam
OdpowiedzUsuńBardzo lubicie minimalizm prawda :))) Teraz dużo lepiej , choć tamta wersja też mi się podobała :)) Ściskam
OdpowiedzUsuńWręcz uwielbiamy! :)
UsuńŚlicznie! Drabina mnie urzekła. Idealnie tu pasuje, a benjaminek (?) fajnie ożywił to miejsce :) Super metamorfoza :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy! :) Może być Benjaminek, szczerze mówiąc nie wiem co to za kwiatek. :)
OdpowiedzUsuńJa jestem fanatyczką bieli i czerni, więc oczywiście wybieram aktualną wersję łazienki. A drabina jest cudowna! Świetnie się wpasowuje w kolorystykę i styl łazienki :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki! Nie da się ukryć, że czerń i biel to Twoje kolory, także jeśli o Ciebie chodzi to nie przewidywałam innej opcji, jak wybór tej kolorystyki. :)
OdpowiedzUsuńŚwietna aranżacja
OdpowiedzUsuńWszystko doskonale wygląda
OdpowiedzUsuń